czwartek, 28 października 2010

Kryzys jednak istnieje

Dzisiaj zrozumiałem na czym polega kryzys wieku średniego. Mam 44 lata, dobrą, nudną pracę, żonę, dziecko, psa, kota, dom i coś, co określiłbym jako depresję albo brak chęci do życia. Nic mi się nie chce.
Do tej pory utrzymywałem, że kryzys wieku średniego to mit rozpowszechniany przez zrzędliwe żony porzucane dla młodych kochanek.

- Wszystkim facetom odbija - słyszałem.
- Akurat! Po prostu w pewnym wieku kobieta zaczyna bardzo, ale to bardzo zrzędzić. Zauważa, że jej mąż nie jest idealny i wyżywa się na nim za wszystkie ich wspólne niepowodzenia - tłumaczyłem mojej coraz bardziej zrzędzącej żonie - Wtedy facet tego nie wytrzymuje i zaczyna myśleć o innej kobiecie, która nie dość, że jest młodsza, tańsza w utrzymaniu, to jeszcze nie ma do ciebie o wszystko pretensji!
- Akurat! - kontrowała żona - najpierw jest miło, a potem chwyta go za gardło i...
- Tak, ale jest miło przynajmniej przez kilka lat - broniłem się.
Z mojej strony ten zabieg miał na celu powstrzymanie wzbierającego potoku narzekań mojej żony, którą uwielbiałem i nie zamierzałem porzucać dla innej, nawet młodszej i tańszej w utrzymaniu.

Dzisiaj uświadomiłem sobie, że moja żona wcale nie zrzędzi non stop. Właściwie jest prawie doskonała, a ja nadal czuję się źle. Nic mi się nie chce. Nudzę się w pracy, wracam do domu, kładę się na kanapie, idę spać i tak w kółko. Brakuje mi adrenaliny. Tracę czas. Moje życie jest po prostu żałosne.
Dzisiaj siedząc na przeciwko mojej żony przy stoliku w centrum handlowym zrozumiałem, że kryzys nie ma nic wspólnego z nią. Po prostu jest, siedzi we mnie, podobnie jak w tysiącach innych facetów. Nie znaczy to, że problem musi się skończyć porzuceniem żony dla młodszej kobiety. Jest to jeden ze sposobów na sprawdzenie czy człowieka jeszcze na coś stać. Ale są inne... chyba.

2 komentarze:

  1. Może... straciłeś przekonanie, które kiedyś z "niewyjaśnionych" przyczyn w sobie miałeś, że czeka Cię jeszcze coś niezwykłego?
    Doszedłeś do wniosku, że "po drugiej stronie lustra" znajduje się to samo, co po "pierwszej" ):
    Być może, ten sposób z porzuceniem żony dla młodszej jest, wbrew pozorom społecznie bezpieczny? Seks daje namiastkę nagrody, a przede wszystkim wymaga niewielkiego wysiłku i ryzyka (w sensie społecznym).
    I to jest klucz do całej sprawy, brak wysiłku. Typowy facet z kryzysem wieku średniego chce, żeby w jego życiu coś się wydarzyło, ale chce, żeby ktoś to za niego zrobił. Wybierając młodszy model poddaje się lenistwu (intelektualnemu), bo cała robotę wykonuje za niego... natura.
    Tak! Nikt nie będzie pukał się w głowę, że gość chciał się przespać z młodszą, bardziej gładką, nieznaną. Każdy (facet) powie... „wiadomo, my wszyscy tego chcemy”. Każda kobieta powie – „wiadomo, wszyscy faceci są tacy sami”. LENISTWO!!!
    Leniwy, a takich jest większość, zrobi wszystko byleby uniknąć wysiłku i ryzyka pójścia w nieznane. Tak naprawdę chcemy dalej odgrywać swoje role społeczne, ale jakoś nas to już nie kręci.
    W przypadku szukania młodszej, wcale nie sprawdzamy czy nas na coś stać. To one, kobiety sprawdzają, czy da się "wyrwać" ustawionego faceta i podskoczyć w drabince społecznej od razu kilka stopni do góry. Nie robią tego z miłości do samca, bo jest taki ładny, lecz raczej z miłości do jego zasobów. Co u kobiet jest często mylone. Same pewnie nie są tego świadome.
    Po raz kolejny okazuje się, że jesteśmy tylko potrawą na stole kobiet, walczących o zasoby dla swojego potomstwa. Patrząc na to z drugie strony jest to absolutnie biologicznie uzasadnione. Człowiek to zwierzę. Jednak czas jego życia jest sztucznie wydłużony, nawet zęby świadczące o zużyciu biologicznym dzięki cudom współczesnej stomatologii ukrywają prawdę. Kiedy dzieci są dorosłe (+20) biologiczny sens funkcjonowania zdrowego jeszcze samca w starym związku staje się wątpliwy. Jeśli napędem działania samców jest testosteron, a nagrodą seks i przekazanie genów, to nie ma co się oszukiwać. Albo przetransformujesz energię jaką jeszcze posiadasz, by robić coś, co będzie Cię kręcić i staniesz się bezużyteczny dla dzieła przetrwania gatunku. Albo pójdziesz przekazywać geny dalej jak nakazuje matka natura.
    Cofam co napisałem o lenistwie. Jesteśmy (faceci) bardzo pracowici na poziomie biologicznym, ale zachowawczy na poziomie wychodzącym ponad instynkt. Nie oszukujcie się "barany". Jeśli nigdy nie było w was pasji, to raczej jej w sobie nie znajdziecie. Pozostaje wam jednak bardzo ważne zadanie, to jest przetrwanie homo sapiens! Nie wolno wam tego bagatelizować. Do ataku! młodsze czekają na wasza pracę na rzecz nowego potomstwa, aż po grób. Amen

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za wyczerpującą i wnikliwą analizę. Bardzo podoba mi się "potrawa na stole kobiet walczących o zasoby" :)

    OdpowiedzUsuń