piątek, 12 lipca 2013

Lekcja dyplomacji

Kiedy moja pewność, że znajdę super pracę o własnych siłach nieco ostygła postanowiłem wykorzystać swoje nieliczne znajomości.

Rozmawiam ze znajomym, u którego w firmie własnie szukają pracownika o moim profilu:
- Widziałem, że u was szukają kogoś takiego jak ja. Wiesz coś o tym? - pytam dyplomatycznie, co w prostym języku oznacza: "szukam pracy, pomóż mi, wiem, że możesz mi pomóc"
- Jak miło Cie słyszeć! To nie jest w moim dziale, ale popytam i dam Ci znać - odpowiada dyplomatycznie mój znajomy co w prostym języku oznacza: "Dobrze, że zwróciłeś się z tym do mnie, powiem im żeby Cię nie przyjmowali i więcej się ze mną nie kontaktuj".

W innej firmie u moich znajomych manadżer mnie pyta:
- No to co chciałbyć sobić? (tłum: "muszę z Tobą porozmawiać bo prosiła mnie AB")
- Chciałbym robić to albo to (tłum: "mogę robić wszystko") - odpowiadam
- Mamy ciekawy projekt na oku (tłum: "dam Ci nadzieję frajerze") - dłubiąc w nosie mówi
- Tak? (tłum: "błagam") - wznoszę proszalnie oczy ku górze
- Ile chciałbyś zarabiać? (tłum: "teraz Ci dokopię") - uprzejmie syczy
- Tyle i tyle (tłum: "czuję, że chcesz mi dokopać") - odpowiadam grzecznie
- To dużo, musimy ponegocjować (tłum: "nigdy Cię nie lubiłem") - niby daje mi nadzieję
- Na pewno się dogadamy (tłum: "obawiam się, że jesteś dupkiem") - słabnę
- Ten projekt to jeszcze nic pewnego, ale damy Ci znać za tydzień lub dwa (tłum: "nie dzwoń luzerze") - uśmiecha się
- No to do usłyszenia (tłum:"ty mendo! oby Cię pokręciło!") - szczerze życzę mu tego samego

Dzięki takim rozmowom zyskałem nowy cel w życiu - postanowiłem, o ile będę w stanie, wszystkich moich znajomych, którzy tak mi pomagali, utopić w łyżce wody. Teraz obmyślam jak tego dokonać...

Na szczęści byli i tacy, którzy szczerze mi pomogli i nie straciłem wiary w ludzi, w dwóch ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz