niedziela, 28 listopada 2010

Kot w dom

W moim życiu już tak jest, że kiedy tylko osiągnę pełną stabilizację to zaraz zaczyna się szukanie kłopotów.
Pełna stabilizacja ma swoje dobre strony. W zasadzie cały czas do niej dążę a jej brak jest frustrujący. Osiągnięcie stabilizacji, czyli ogarnięcie kłopotów jest bardzo przyjemne. Wreszcie człowiek może odpocząć, wyluzować się, zabawić. Dzień w dzień takie samo przewidywalne życie, wszystko chodzi jak w zegarku, rutyna. Zaczyna się kupowanie gadżetów i co gorsza ciuchów, butów, całego mnóstwa innych rzeczy potrzebnych tylko kobiecie. Dla równowagi krawat, buty dla mnie, garnki dla domu, czyli kolejne rzeczy potrzebne tylko kobiecie. Widzę w tym podświadome próby destabilizowania naszej sielskiej rzeczywistości i emocjonalnie jestem przeciw. Jednak rozum mówi co innego, bo ze zgrozą zauważam, że moja żona zaczyna się nudzić. Wiadomo - kobieta znudzona to kobieta zła, a nie ma nic gorszego.
Czy nie lepiej wprowadzić mały, kontrolowany problemik? Może wybudować dom, kupić więcej psów, zapisać się na basen (nienawidzę wody), zamówić 40 iglaków do ogrodu?
Postanowiliśmy, że kupimy kota. Właściwie moja żona tak postanowiła, ja się tylko łaskawie zgodziłem zastrzegając, że nie będę po nim sprzątał ani biegał za nim po dachu.
Pierwszy pozytywny efekt osiągnęliśmy od razu - moja żona wsiąkła w internet w poszukiwaniu wszystkich informacji o kotach jakie zostały napisane w ciągu XX stuleci rozwoju naszej cywilizacji. Po tygodniu, kiedy przeczytała już wszystkie źródła przeszliśmy do drugiego etapu. Tutaj spotkała mnie niespodzianka. Zakupy butów, ciuchów i krawatów zostały co prawda wstrzymane, ale w ich miejsce pojawiły się niezwykle potrzebne artykuły dla kotów. Nie wygladało to dobrze, zwłaszcza, że od czasu do czasu moja żona przypominała sobie o butach i zaznaczala, że do tego jeszcze wrócimy.
Po zabezpieczeniu wszystkich potrzeb materialnych naszego przyszłego kota, nadszedł moment, kiedy trzeba pomyśleć o jego rozwoju psychicznym i emocjonalnym. Pierwszy pomysł był prosty - drugi kot. Dwa koty chowają się lepiej. Krok po kroku przechodziliśmy do bardziej subtelnych dylematów, typu jaką zabawkę edukacyjną kupić  i jak oswajać koty z psami. Moja żona choć bardzo zadowolona z obrotu spraw, miała również chwile zwątpienia.
- Ciągle czytam, że czegoś koty nie lubią! - mówiła sfrustrowana - Ciekawe czy ktoś informuje koty czego ludzie nie lubią ?
Koty śpią na drapaku. Wokół nich od godziny krąży mój nadpobudliwy pies, który po podaniu środka uspokajającego jest jakby aktywniejszy niż zwykle. Na kilka tygodni kryzys wieku średniego mam z głowy. Dobrze, że moja nudna praca nie wymaga ode mnie zbyt wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz